środa, 28 listopada 2012

Szary, smutny liść........

             Dzisiejszy dzień nie był dla mnie najlepszy, dobrze że chociaż w pracy potrafię uciec od męczących myśli.
Pojechałam dużo wcześniej do pracy , bo w domu ciągle przez głowę przewijał się tylko jeden obraz.
Wczoraj zobaczyłam "go" na zdjęciu z kotkiem i być może nić takiego by się nie stało gdyby nie komentarz pod fotką: " moje ukochane kotki"
Oj, ale zabolało ...... a już myślałam że jestem odporna na takie obrazki.
Wiem że każde z nas powinno sobie życie ułożyć od nowa ale dlaczego nadal to tak boli...... Po tak wielkiej krzywdzie, jaką doznałam od tego faceta, nie powinnam czuć już nic do niego jak tylko żal, złość, gniew czy obojętność a jednak ciągle coś jest nie tak.
Rozdział mojego życia nie jest jeszcze zamknięty, skoro wracają wspomnienia.
Być może nigdy do końca nie będę umiała go zamknąć i odstawić w kąt .........
Tak bardzo chciałabym " wybaczyć " dla samej siebie, ale chyba nie jestem jeszcze gotowa.
Stale sobie powtarzam że "jestem silna" "dam radę " a tak naprawdę to się poprostu boję ......
Boję się dalej żyć z tak wielkim obciążeniem kłamstw, które niebawem powinny ujrzeć światło dzienne.
Tylko jak mam się przygotować do tego ujawnienia, jaki wybrać moment, żeby nikogo nie urazić ????
Chyba nigdy nie będzie odpowiedniego momentu aby powiedzieć rodzicom,że z troski o nich cały czas coś ukrywałam. Tak bardzo się boję .........

poniedziałek, 26 listopada 2012

Dorosłość ma swoje prawa

        Zdałam sobie sprawę że moja córka jest dorosła i zaczyna robić to co chce. 2 dni temu po raz pierwszy sprzeciwiła się i wyszła z domu, mimo iż kazałam jej zostać.
Wczoraj przeanalizowałam sobie tak na szybko swoje postępowanie wobec rodziców gdy skończyłam 18 lat - no i coż wyszło na to że i ja postępowałam w jej wieku bardzo podobnie.
Niestety "wiek celęcy" ma swoje prawa i chyba każdy musi przez niego przejść sam popełniając błędy młodości.
Jak już wiem że nie można pomóc komuś kto tej pomocy nie chce przyjąć, tak teraz mam nowe motto:
" nie przeżyjesz życia za kogoś z wszelkimi dostępnymi potknięciami "
Całe życie staram się dobrze wypełniać rolę matki ale to jest chyba jedyny egzamin zw życiu, z którego nie można podejśc do poprawki i ja chyba również go oblałam.
Trudno jakoś muszę to przeboleć i żyć dalej, bo zamartwianie się nie prowadzi do polepszenia sytuacji.
Są rzeczy w życiu na które nie mamy żadnego wpływu i poprostu musimy to zaakceptować.
Szkoda tylko że "mały" człowiek uważniej nie słucha "większego".........
Ale taka jest kolej rzeczy że każdy swoje życie musi przeżyć sam , popełniając po drodze błędy, ponosząc
konsekwencje swoich podjętych decyzji.
Za bardzo chciałabym uchronić swoją córkę przed krzywdą ludzką a sama musiłam to przeżyć.


  

sobota, 24 listopada 2012

Smutek i samotność ciągle ze mną .......

 

" W naturze człowieka leży rozsądne myślenie i nielogiczne działanie "
                               /Anatol France/

Jest sobotni wieczór a ja zamiast bawić się
gdzieś lub spędzać miło wieczór w gronie
znajonych siedzę w domu i rozmyślam nad minionym tygodniem.
Coraz bardziej doskwiera mi samotność....... Nie potrafię się do niej przyzwyczaić, mimo że jest
ze mną już długo nie mogę jej zaakceptować. Czuję się fatalnie z tą myślą że resztę życia mogę
spędzić samotnie.
Nie wiem jak długo można tak żyć ...... Ciągła walka o lepsze jutro,o lepszą pracę ,o lepszy byt.
Czasem mam poprostu dość, ciągła gonitwa za czymś lepszym.
Gonię za czymś co ciągle mi ucieka.
W ciągłej pogoni, tracę energię na życie towarzyskie, zamykam się w domu aby nikt ze
znajomych nie zorientował się że coś ze mną nie tak.
Męczy mnie ta ciągła gra, a robię to bo nie potrafię ukryć swoich emocji, które na mojej twarzy
są wyryte jak znak na korze drzewa.
Wszyscy je widzą, każdy kto mnie zna dłużej zaraz pyta:
- co się z Tobą dzieję? masz jakiś problem?
i po co mam wysłuchiwać tych pytań? skoro wiem że i tak nikt nie jest w stanie mi pomóc......
Sama muszę przeżyć własne życie, nikt tego za mnie nie zrobi.
Muszę zakończyć rodział w swoim życiu i stać się innym człowiekiem dla samej siebie.
Nie jest to łatwa sprawa, wymaga ode mnie wiele wyrzeczeń i ciężko mi z tym.
Ciągle uciekam od gonitwy myśli , wspomnień i złych zdarzeń do pracy bo tylko tam potrafię się
wyłączyć i nie myśleć ........... Boże jak bardzo jest mi ciężko, tylko Ty jeden wiesz.
Jestem taka mała wobec moich problemów, które dźwigam w plecaku mojego życia.
Gdybym wreszcie mogła POPROSTU ZAPOMNIEĆ !!!!!!!!!! ALE TO TAK BARDZO
BOLI i nie jest łatwe.
Czasem chciałabym zasnąć i obudzić się w innym miejscu, w innym świecie lub
z amnezją o przeszłości ale wiem że to niemożliwe.
W teorii to ja czasem siebie zaskakuję a w praktyce zawsze nawalam :-(


&&&&&&&&&                                             &&&&&&&&&

                                    &&&&&&&&&&

wtorek, 20 listopada 2012

Zapomnieć ...... tak łatwo powiedzieć ....

"Jesli chcesz o czymś zapomnieć,
oznacza to , że nie możesz przestać
o tym myśleć "
                       / Sylvia Plath /

Bardzo dużo prawdy jest w powyższym cytacie amerykańskiej poetki.
Dlaczego umysł człowieka tak bardzo komplikuje nam czasem życie?
Człowiek chciałby zapomnieć o przykrym wydarzeniu, nie rozpamiętywać złych chwil, nie wracać do przeszłości ..........

a tu jak na złość, nasz umysł ciągle płata figle.
Czy naprawdę mamy aż taką wielką władzę nad naszymi myślami ? czy tylko tak nam się wydaje?
       Często zastanawiam się jak naprawić zło, które sama sobie wyrządziłam?
Jak uporać się raz na zawsze z przeszłością i jej złymi wspomnieniami.
Dlaczego w mojej głowie jest ciągła gonitwa myśli. Nie wiem czy kiedykolwiek
uda mi się uporać z faktem że przegrałam swoje życie.Niestety ale muszę przyznać się
sama przed sobą że nawaliłam na całej linii.
Czasem mam wrażenie jakby wisiała nade mną jakaś klątwa.
Wychodząc z domu tylko ja na drodze napotykam na kłody.
Od długiego czasu mam już tego dość !!!!
Może wybieram niewłaściwą drogę ????
Może kieruję się według niewłaściwych znaków????
Może poprostu muszę dopiero nauczyć się chodzić ????
Jak zacząć znowu od nowa budować swe życie, które do tej pory tylko sama sobie
rujnowałam, wybierać niewłaściwych ludzi na swej drodze?
   Czasem mam już dość, walczyć o coś co w danej chwili wydaje się takie nie osiągalne.
Skąd brać siły ???
Jakich używać argumentów ????
Ileż razy można próbować iść tą samą drogą , skoro nieopodal jest inna, lepsza.....
Tylko że ja na dzień dzisiejszy nie widzę drogowskazu.
Jak ma kierować swym życiem, skoro nie potrafię zapanować nad dręczącymi myślami.
Chciałabym zapomnieć....
przez jeden chociaż dzień nie myśleć, o tym czego nie mogę zmienić.
Ciężka praca przede mną ale pewnie kiedyś, znajdzie się ktoś, kto pozwoli mi zapomnieć
o całej goryczy życia do dnia dzisiejszego.

                              **************                                            *************
                                                                **************
                               

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wizyta u Pani doktor

           Byłam dziś u Pani doktor i po dość długiej rozmowie dostałam inne leki.
Ta wizyta była dla mnie dośc wyczerpująca chociaż chyba taki upust emocji był mi potrzebny.
Zawsze gdy opowiadam o swoim problemie to nie moge opanować płaczu, mimo że bardzo się
staram nie potrafię tak poprostu na "sucho" o tym mówić.
Zbyt bolesne jest to dla mnie i chyba wiele jeszcze czasu upłynie zanim będę mogła bez emocji
o tym mówić. A może nigdy to nie nastąpi ????
Kolejna wizyta za miesiąc , a do tego czasu mam jeszcze zadanie domowe do wykonania
no i wiele pracy nad sobą.
Muszę wziąść się w garść i zacząć żyć , normalnie.
Poprostu żyć i cieszyć się z tego co mam w życiu.
Ale na dzień dzisiejszy jest mi to łatwiej powiedzieć niż zrobić.......
W teorii zawsze byłam dobra lub w dawaniu rad innym, tylko sama ze sobą nie umiem
sobie poradzić.
Dzisiejsza wizyta dała mi wiele do przemyślenia.

                      Padam ze zmęczenia .......
                          może jutro będzie lepsze...........
                               każdy powód jest dobry - aby dla niego próbować

niedziela, 4 listopada 2012

Anhedonia jest wciąz ze mną ....

        Nie potrafię tego inaczej nazwać co przeżywam od ponad 5 miesięcy.
Anhedonia stała się moją najlepszą przyjaciólką ...... jest ze mną stale......
Żyję jak w zamkniętej klatce z której wylatuję tylko do pracy i znowu do niej wracam.
Jedynie praca pozwala mi na ucieczkę od męczących myśli.
Nawet mój urlop stał się dla mnie męczący już 3 dnia.
Zdałam sobie sprawę że ja nie potrafię odpoczywać....
Jak mam poprostu zrelaksować się aby poczuć się lepiej, nic mnie nie cieszy, nie bawi.
Są dni kiedy przed wyjściem mówię do siebie w lustrze: "dziś bedzie inaczej, lepiej,
dam radę i po powrocie do domu zajmę się czymś tylko dla siebie, dla przyjemności"
- i co?
wracam z pracy, zjadam obiado-kolację i zwyczajnie chowam się pod kołdrę
aby przyspać męczące myśli.
Kiedy się to skończy?????
Jak długo będę żyła w takim amoku???
Męcząca sprawa i coraz częściej myślę o tym że sama sobie nie poradzę.
Mimo iż nadal biorę leki powinnam chyba systematycznie chodzić na indywidualne
rozmowy z psychologiem. Co tydzień spotykamy się na terapii grupowej ale jednak
to nie to samo,co przepracowanie problemu indywidualnie w cztery oczy.
Muszę się otrząsnąć z takiego życia, bo popadnę w jakąs paranoję.
Unikam spotkań z przyjaciółmi, ciągle siedzę w domu, jakbym się czegoś bała wychodząc na zewnątrz.
Sama chyba sobie z tym nie poradzę .....
Jutro mam wizytę u lekarza, więc może zmiana leków ????? zobaczymy .....

          Jednak wolę sama wybierać sobie przyjaciół ......